let's play the game
Nie jesteś zalogowany na forum.
Cath ma dość małe mieszkanie. Mieszkanie znajduje się w starym bloku mieszkalnym. Wynajmuje je od staruszki z mieszkania wyżej.
Kuchnia z pokojem:
Łazienka:
Offline
Cath, która z klubu ruszyła do domu, przed jej mieszkaniem zaczepił jakiś mężczyzna. - Potrzebuję zapalniczki, masz? - zapytał, zagradzając jej wejście do kamienicy. Miał długie, proste włosy, a ubrany był w typowo rockowym stylu.
Offline
Cath omal nie wpadła na nieznajomego. Było strasznie ciemno, a kamienica niezbyt oświetlona. Działa tylko jedna lampa, która się zapalała i gasiła. Cath jak Cath swoją tradycją miała zwyczaj oceniać osoby pod kątem wampir czy nie wampir. Tutaj słabo widziała i nie mogła określić, zresztą była tak zmęczona i zakręcona, że już jej to różnicy nie robiło. Mimo wszystko była ostrożna. - Tak, jasne, poczekaj gdzieś tutaj na parapecie leży - odparła wiedząc że staruszka która jej wynajmuje mieszkanie nałogowo pali i codziennie sterczy z fajką przed kamienicą. Podeszła do parapetu, wzięła i wyciągnęła rękę z zapalniczką w kierunku mężczyzny. - Proszę.
Offline
Odpalił szybko papierosa i z przyjemnością zaciągnął się nim. Wyczuwał słabość dziewczyny, był też nieco spragniony krwi. W okolicy, w której mieszkała rzeczywiście było dość ciemno, co absolutnie mu odpowiadało. Przesunął się, by Cath mogła wejść do kamienicy. Jednak gdy tylko go minęła, wyrzucił papierosa i złapał ją od tyłu, przytrzymując ręce dziewczyny, by nie mogła się nimi bronić. - Smakowicie pachniesz - warknął jej do ucha. Lubił trochę podrażnić się ze swoją ofiarą, choć przez to często nie udawało mu się posilić.
Offline
Poczuła szarpnięcie i zacisk, nie wiedziała jak się zachować, w końcu to wampir jakikolwiek ruch z jej strony groził szybkim ugryzieniem. Oczywiście Cath zamarła i szybko oddychała, serce jej waliło jak szalone, łzy spłynęły jej ciurkiem po twarzy. - Proszę nie - powiedziała cichutko drżącym tonem. Nie miał jej kto pomóc, krzyczenie zakończyło by się kompletnym fiaskiem, gdyż w kamienicy mieszkali prawie sami staruszkowie, a pozostali gdzieś wybyli nocą w miasto, a żadnego uzdrowiciela w pobliżu nie było. Znała paru lecz byli rozrzucenie po mieście. Jeden mieszkał kiedyś w kamienicy, miał ksywę "szaman". Był hipisem, wolnym człowiekiem, medytował i kombinował z narkotykami, ale był też świetnym uzdrowicielem, jeszcze nikt z jego "pacjentów" nie skonał od ugryzienia. Stąd ta ksywa. Cath pozostało liczyć na to, że jednak nieśmiertelny zrezygnuje i puści ją wolno.
Offline
- Nie ma szans - mruknął i z przyjemnością wgryzł się w jej szyję. Ciepła krew dziewczyny spłynęła mu po brodzie i szyi, kilka kropli wsiąkło w jego koszulkę. O mało by się nie zapomniał i nie pozbawił jej zbyt dużo krwi, jednak w porę się opamiętał. Puścił ją, zlizał krew ze swoich warg i zniknął w ciemnej uliczce.
Offline
Cath z niemym krzykiem osunęła się na ziemię, trzymając szyję jakby to coś miało dać. Wypełzła z pulsującą głową na główną ulicę z nadzieją że ktoś ją znajdzie. Jakiś chłopak zauważył półprzytomną Cath. Podbiegł. Zobaczył jej szyję i szybko zadzwonił na pogotowie. Sanitariusze wnieśli ja do karetki i na sygnale odwieźli do szpitala. W szpitalu mieli dużo takich przypadków, sami lekarze zawsze rozkładali ręce i wzywali dobrych uzdrowicieli z miasta, oczywiście im płacili i to dużo. W tym przypadku postanowili się skontaktować z jednym z najlepszych uzdrowicieli Davidem Thoresenem.
Offline
David jednak miał wyłączony telefon, jak zawsze gdy grał w klubie. Lekarze zmuszeni więc byli zadzwonić do kogoś innego. Po krótkim czasie przyjechała jedna z uzdrowicielek i zajęła się dziewczyną.
Offline
Cath bardzo się ucieszyła, że jej mieszkanie spełnia wymogi na to aby w nim mogło przebywać małe dziecko. Dziewczyna porzuciła dotychczasową pracę.
Offline
O ósmej rano rozległ się dzwonek do drzwi, tak jak umawiały się dzień wcześniej.
Offline
Otworzyła drzwi.
Offline
- Cześć, mała ma wszystko co jej potrzebne, a tu masz trochę zabawek - podała jej plecak.
Offline
- Tak proszę Pani - pokiwała energicznie głową.
Offline
- Na pewno dasz sobie radę?
Offline
- Na pewno, proszę się nie martwić.
Offline
- No dobrze - kucnęła przy dziecku. - Niedługo po ciebie przyjdę. Postaraj się być grzeczna, okej?
- Okej! - odpowiedziała z entuzjazmem.
Offline
Pożegnała się z matką dziecka i zamknęła drzwi. - Jak masz na imię?
Offline
- Amy - powiedziała, patrząc na włączony telewizor.
Offline
- Dobra, lubisz bajki?
Offline
- Lubię. I lody.
Offline
Cath włączyła najlepszy program bajkowy w mieście. - A lubisz miętowe? - zapytała zaglądając do zamrażarki.
Offline
- Nie-e - pokręciła głową, usadawiając się na kanapie.
Offline
- Huh, a jakie smaki lubisz?
Offline
- Czekoladowy.
Offline
Pogrzebała w zamrażarce. - O mam, a ile chcesz kulek? - wzięła opakowanie i zamknęła nogą drzwiczki.
Offline