let's play the game
Nie jesteś zalogowany na forum.
Mieszkanie znajduje się w spokojnej dzielnicy, w jednym ze starszych wieżowców, na szóstym piętrze.
Kuchnia z pokojem dziennym:
Łazienka:
Sypialnia Nancy:
Pokój Amelii
Offline
Nancy wróciła do domu obładowana zakupami. Przed nią dumnie kroczyła Amelia, święcie przekonana o tym, że jest dziewczynie bardzo pomocna. Kobieta usiadła ciężko na kanapie i głośno odetchnęła. Zawołała do siebie Amelię i włączyła jej bajki, żeby choć chwilę odsapnąć.
Offline
Matt szedł ulicą, nagle zauważył jakiś plastik leżący na chodniku, podniósł go. Okazało się, że to dowód osobisty. Matt był zaskoczony, kiedy zobaczył do kogo należy, a należał do Nancy. Uśmiechnął się i udał pod wskazany adres jaki widniał na dowodzie. Kiedy dotarł na miejsce, zapukał do drzwi.
Offline
Nancy o tej porze spodziewać mogła się tylko Jamesa. Trochę się zdziwiła, że puka, zamiast jak zwykle wejść jak do siebie, ale machnęła na to ręką. Wstała z ociąganiem i poszła otworzyć. - Czemu po prostu nie... - zaczęła, ale urwała, widząc Matta. - O, cześć. Wybacz, myślałam, że to ktoś inny.
Offline
- Nie szkodzi - uśmiechnął się szeroko. - To chyba należy do Ciebie - dodał, wkładając dziewczynie dowód w rękę.
Offline
Spojrzała na dowód. - Rzeczywiście... Musiało mi wypaść tyle tego miałam - machnęła niedbale ręką w stronę blatu, na którym leżały zakupy. - Um. Dzięki - popatrzyła na niego niepewnie. - Nie wiem zrobić ci jakiejś kawy albo czegoś?
Offline
- Umm może być kawa - odpowiedział wkładając ręce do kieszeni i przekroczył próg mieszkania. - Całkiem fajnie masz tu - ogarnął mieszkanie wzrokiem i usiadł we wskazanym miejscu przez Nancy.
Offline
- Dzięki, staram się żeby jakoś tu wyglądało. Mam mały bałagan - powiedziała, nastawiając wodę. Amelia tymczasem przywitała się z Mattem i zajęła go paplaniną. Nancy czuła się nieco nieswojo, jej ostatnia rozmowa z Mattem opierała się na tym, że mężczyzna ostrzegał ją przed Jamesem - swoim kuzynem, z którym ona nadal się spotykała. W jej mieszkaniu zresztą widać było drobiazgi, świadczące o tym, że wampir jest tutaj częstym gościem. W lodówce miała zapas krwi, a na stoliku leżała zabytkowa, stara zapalniczka z herbem rodziny Jamesa, który przecież Matt doskonale znał.
Offline
Amelia przestała na razie męczyć Matta, ale tylko chwilowo, bo dziewczynka pobiegła do swojego pokoju po rysunek, który chciała pokazać chłopakowi. - Jak tam leci życie, jak się czujesz? - zagadał do Nancy przypatrując się zapalniczce, ale nie skomentował jej obecności, tylko niezauważalnie lekko się skrzywił.
Offline
- Wszystko w porządku. Jak wiesz nadal pracuję w szpitalu, życie powoli toczy się do przodu, Amelia powoli rośnie - powiedziała. Fakt faktem nie rozmawiali od prawie pół roku, ale czasami widywał ją w szpitalu przy odbiorze krwi. Postawiła kawę na stoliku, a Amelii podała mleko czekoladowe. Dziewczynka przybiegła ze swojego pokoju i pokazała Mattowi rysunek, by za chwilę zabrać się za kolejny, specjalnie dla niego. Nancy usiadła obok Matta i podwinęła nogi na kanapę, tak jak zwykle siadała. Na zgięciu prawego łokcia miała dość sporego sinika.
Offline
Uśmiechnął się w kierunku uciekającej Amelki. - No to dobrze, że wszystko jakoś się kręci... - przerwał patrząc na łokieć Nancy. - ... Albo i nie. Coś się stało? - skinął głową na rękę dziewczyny.
Offline
- Hm? A, to. Nie, wszystko w porządku, miałam pobieraną krew. Mniejsza, u ciebie wszystko gra?
Offline
Nie bardzo jej wierzył, ale postanowił nie wnikać. - Tak, skończyłem studia, pracuję, jakoś leci.
Offline
Nie kłamała go, naprawdę pobierała sobie krew. - I to tyle?
Offline
- W sumie tak, bo to, że nie nawidzimy się z Jamesem, to już wiesz - uśmiechnął się ślepo.
Offline
- Wiem, od ciebie. On tego nie komentuje. Amelia go lubi, ja też - wpatrzyła się w filiżankę i zamieszała kawę, wsypując wcześniej do niej dwie łyżeczki cukru. - Czasami bywa trudny. Krępuje mnie, ale dba o nas - odgarnęła włosy za ucho. Na serdecznym palcu miała bardzo ładny, złoty pierścionek z czerwonym kamieniem.
Offline
Słuchał z niesmakiem, ale nie dał po sobie znać. Zauważywszy pierścionek, przysunął się do Nancy i podjął jej dłoń. - Pierścień talizman najstarszej z naszego rodu, ten kto go nosił miał władzę i trzymał ród w szachu - prawił dotykając pierścienia. - Jamesowi musi bardzo zależeć na Tobie, skoro to właśnie ty go otrzymałaś - spojrzał na nią podnosząc głowę i uśmiechnął się przyjaźnie. Odsunął się od Nancy i dopijał kawę.
Offline
- Nie sądzę, żeby o to chodziło Matt. James lekką ręką traktuje te wszystkie pamiątki rodzinne.
Offline
Rzucił pocieszające spojrzenie w kierunku Nancy. - No nic, późno się zrobiło - odparł podnosząc się leniwie z krzesła. Przybiegła Amelia z milionem uroczych malunków i koniecznie kazała je Mattowi oglądać, wręcz dziewczynka z powrotem go usadowiła na krześle z którego wstał. Matt posadził Amelkę na kolanach, pogłaskał po małej główce i zaczęli oglądać arcydzieła.
Offline
Nancy w tym czasie zebrała puste kubki. W którymś momencie rozległ się dźwięk przekręcanego w zamku klucza, a do mieszkania wszedł James. - Cześć - przyciągnął do siebie władczo i pocałował dziewczynę, jeszcze zanim dostrzegł Matta.
- Cześć wujek! - zawołała Amelia, więc mężczyzna chcąc jej odpowiedzieć zrobił krok do przodu i zauważył swojego kuzyna. Uniósł jedną brew i uśmiechnął się kpiąco.
Offline
Kiedy Amelia zeskoczyła z kolan Matta, ten podniósł się z krzesła i udał się do drzwi, żegnając się z Nancy i małą.
Offline
- Nawet się nie przywitasz z ukochanym kuzynem? - zapytał James drwiąco, kiedy Matt ruszył do drzwi.
Offline
Matt odwrócił się, wygrymasił drwiący uśmiech. - No witaj i żegnaj drogi kuzynku - odparł i chwycił za klamkę.
Offline
- Zaczekaj no chwilę - powiedział i wyszedł za nim na korytarz. Tam odpalił papierosa. - Po chuj przychodzisz do mojej kobiety? - zapytał, kiedy zamknął za sobą drzwi.
Offline
Matt spojrzał na niego unosząc prawą brew. - Znalazłem dowód Twojej kobiety, więc go zwróciłem, problem?
Offline