let's play the game
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 4 5 6
- Aaa po co mi to?
Offline
- Bo wiesz - podrapała się po głowie. - Bo ty podpisałeś i ja...muszę kopię oddać, wiesz taka biurokracja - odpowiedziała z uśmiechem, lekko się przechylając na futrynę.
Offline
- Aha. Spoko, nigdy chyba tego nie dostawałem - wzruszył ramionami.
Offline
- To źle, bo dowód musi być - wyszczerzyła się. - Masz papierosa?
Offline
- Mam gdzieś w mieszkaniu - odwrócił się i wszedł do środka, zostawił drzwi otwarte więc mogła wejść za nim.
Offline
Mads podążyła za Davidem, trzymając kulturalnie pion. Zobaczyła krzesło w kuchni i usiadła.
Offline
- Tak wcześnie rano a ty już naprana? - zapytał, dając jej papierosa.
Offline
- Od razu naprana - machnęła ręką biorąc papierosa. - Lekko podpita o.
Offline
- Dobra, to tak serio, po co przyszłaś? Polać ci? Mam sporo alkoholu.
Offline
- Noo, oddać papiery, tak...i pogadać po sąsiedzku - odparła. - Jeżeli ty się napijesz, to tak - powiedziawszy to jeździła palcem po jego nosie. Zaraz zaprzestała tej czynności śmiejąc się.
Offline
- Co za los z tymi babami - przewrócił oczami i poszedł po alkohol. Nalał jej i sobie po szklance whisky.
Offline
Maddie zdążyła spalić papierosa, kiedy dostała w swoje ręce szklankę whisky, to niemal w mgnieniu oka pochłonęła jej całą zawartość. - Wiesz, jak to jest ciężko w życiu - mówiła patrząc ślepo w uniesioną szklankę. - Bardzo ciężko, bardzo - nagle spojrzała się w stronę Davida.
Offline
- No co ty nie powiesz - powiedział, unosząc brew i dolewając jej alkoholu.
Offline
- Najpierw masz fortunę, a potem puffff! Magicznie znika. No, to tak jak się rodzisz i zaraz umierasz... - prawiła jak ci wszyscy słynni filozofowie.
Offline
- Taa, magicznie to nic nie znika.
Offline
- Chyba, że masz ojca fatalnego magika. On tylko kocha moją przyrodnią siostrzyczkę. Ona go uważa za super bohatera - zaśmiała się kiwając głową.
Offline
- Nie znam twojej siostry. Ani ojca. Ale pewnie kocha was tak samo - stwierdził, upijając łyk ze swojej szklanki.
Offline
Zaśmiała się głośno. - Zawsze powtarzał, że jak dorosnę to zostanę taką samą zdzirą jak matka, skończę w żałosnym klubie gogo. A dzisiaj mi wyczyścił konto do cna. Dzwoniłam tu i tam i się dowiedziałam, że staruszkowi brakuje na narkotyki. Doniosłam na niego, ale doskonale się gdzieś ukrywa - mruknęła. Jeszcze tak z chwilę pogadali. Mads spiła się na Amen. David też był już w lekkim rauszu.
Offline
Mężczyzna jednak nie czuł się ani trochę pijany, miał mocną głowę, a i nie pił teraz zbyt dużo.
Offline
Zasnęła na krześle.
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 4 5 6