let's play the game
Nie jesteś zalogowany na forum.
I to jej odpowiadało. Sama pozwalała sobie na bardzo dużo.
Offline
W przerwach raczej nie rozmawiali, a pili alkohol. David dodatkowo spalił prawie paczkę papierosów.
Offline
Podobnie, jak Agnes. Smak papierosów idealnie pasował jej do seksu.
Offline
Zasnęli gdy słońce wisiało już na niebie. Nie wiedzieli o tym, David zaciągnął rolety godzinę wcześniej.
Offline
Agnes przebudziła się przed Davidem. Kusiło ją żeby wgryźć się w tętnicę mężczyzny. Uznała jednak, że wczoraj wystarczająco się najadła i na jakiś czas jej wystarczy. Złapała z szafy Davida jakąś koszulę, bieliznę i swoje spodnie, które wylądowały na podłodze. Zaraz potem poszła wziąć prysznic.
Offline
Przebudził się gdy wstawała z łóżka. Przeciągnął się i wyciągnął telefon, który włączył. Od razu przyszło mu pełno powiadomień, aż rozbolała go od tego głowa.
Offline
Nie zwróciła na to mniejszej uwagi. Z łazienki wyszła po kwadransie. W ogóle nie było widać, żeby ostatniej nocy w ogóle nie spała.
Offline
David też wyglądał w miarę nieźle. Wstawił wodę na kawę, a gdy kobieta do niego przyszła, dość mocno klepnął ją w pośladek. - Zalejesz? - zapytał, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Spodziewał się ze to jakiś sąsiad, bo wcześniej nikt nie dzwonił na domofon. Otworzył drzwi w samych spodenkach. - O. Cześć? Co jest?
- Cześć. To jest że spóźniasz się z alimentami już drugi tydzień - powiedziała Nancy i skrzyżowała ramiona na piersiach. - Mogę wejść czy będziesz ze mną rozmawiał na korytarzu?
- Nooo... Po prostu dam ci kasę co?
- Co, znowu masz jakąś lafiryndę w łóżku? Myślałam że pozbywasz się ich przed świtem - powiedziała drwiąco.
- Zrobię ci przelew, może być?
- Nie, nie może. Chcę czek albo gotówkę.
- Dobra już dobra - burknął. - Poczekaj - przymknął drzwi i poszedł do pokoju. - Jeszcze moment! - krzyknął przechodząc obok kuchni. Znalazł książeczkę, szybko wypisał kwotę i wrócił na korytarz. - Masz. Tyle chyba ci wystarczy?
- Umawialiśmy się na inną kwotę. Nie licz na to że potraktuje to jak za dwa miesiące.
- Nie liczę. To za zwłokę.
- No i świetnie - powiedziała, chowając czek do torebki.
- W czwartek przyjdę.
- Jasne - powiedziała z ironią. Bez słowa odwróciła się i poszła, więc David wrócił do mieszkania.
Offline
- Zazdrosna narzeczona? - spytała słodząc swoją kawę.
Offline
- Była dziewczyna, wiszę jej trochę kasy.
Offline
- Oh jej - nie wyglądała jednak na taką, która by się szczególnie tym przejęła.
Offline
Wsypał sobie trochę cukru do kawy i zamieszał. - Dzisiaj wolne? Pracujesz gdzieś w ogóle?
Offline
- Pracuję, jestem menedżerem IT.
Offline
- Uhuhu, jak poważnie.
Offline
- Chcieć to móc - uśmiechnęła się pod nosem.
Offline
- Dla mnie aż za poważnie - stwierdził, opierając się tyłem o blat. - Skoro już tutaj jesteś... - powiedział i uszczypnął ją w pośladek.
Offline
- Znalazł sobie rozrywkę - zaśmiała się.
Offline
- Rzadko zapraszam kobiety do domu, doceń ten zaszczyt.
Offline
- Widzisz, mnie warto zapraszać.
Offline
- Jest kolejny dzień, a ja nadal żyję... Więc tak.
Offline
- Nawet nie wiesz, jak mnie kusiło - oblizała górną wargę koniuszkiem języka.
Offline
- Ja mogłem się okazać pogromcą wampirów... I wbić Ci osikowy kołek w serce.
Offline
- I już dlatego wiem, że pogromcą nie jesteś - lubiła te wszystkie rzekome sposoby na wampiry, jakie wymyślali ludzie.
Offline
- Oj to była przenośnia. Gdybym chciał to umiał bym cię zabić.
Offline
- Ale tego nie zrobisz? - udała przestraszoną.
Offline