let's play the game
Nie jesteś zalogowany na forum.
Nastał ranek. Matt postanowił wyjść z domu i udał się do dobrze ocienionej kawiarni. Natknął się tam po raz kolejny na tą dziewczynę ze sklepu, tym razem była z małą dziewczynką, która go rozpoznała.
Offline
Nancy wracała właśnie z Amelią z mieszkania Cath. Dziewczyna uznała, że mieszkanie jest czyste i całkiem dobrze urządzone, więc od jutra to Cath miała zostać opiekunką Amelii.
Offline
Amelia mu pomachała. On również jej odmachał i puścił oczko, dziewczynka się zaśmiała.
Offline
Nancy przeglądała jakieś czasopismo, zerkając tylko czy córka nigdzie jej nie zwiewa.
Offline
Matt czytał czasopismo związane z ekonomią, popijając kawę. Podniósł na chwilę wzrok i zobaczył przy swoim stoliku patrzącą na niego Amelię. Trochę się wystraszył, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. - No cześć młoda damo, kawy? - uśmiechnął się.
Offline
Pokręciła energicznie głową.
- Amelia, wracaj tutaj - powiedziała ostro Nancy, dostrzegając, że dziewczynki nie ma przy stoliku.
Offline
- Chyba powinnaś zmykać, bo mama się złości - spojrzał na kobietę która szukała dziewczynki wzrokiem. Amelia patrzyła się w Matta jak w obrazek. - No dobra - wstał, wziął dziewczynkę za rączkę i zaprowadził do mamy. - Amelia stawia się na wezwanie - zaśmiał się.
Offline
- Dzięki, najwidoczniej przerosło ją przyjście samej. Robi się strasznie nieusłuchana.
Dziewczynka wdrapała się z powrotem na krzesło.
Offline
- Skoro już tak na siebie wpadamy, Matt jestem miło mi - przedstawił się wyciągając rękę, ale ją złapała Amelia. - No aparatka - zaśmiał się.
Offline
- Nancy, miło poznać.
Offline
- Ładne imię.
Offline
- Tak w biały dzień w kawiarni? Skóra nie płonie? - zapytała, upijając łyk kawy.
Offline
- Przełamuję stereotypy, nie no dobrze urządzone wnętrze sprzyja temu, że mogę tu siedzieć. Jedno z moich ulubionych miejsc.
Offline
- Rozumiem - kiwnęła głową. - Ja mam dzisiaj jeden z niewielu wolnych dni.
Offline
- Trzeba korzystać - lekko się uśmiechnął. Amelia zabrała jemu gazetę i zaczęła ja przeglądać. Matt uznał to za rozrabiające. - Odważna dziewczyna, z reguły dzieci przede mną uciekają - zwrócił się do Nancy.
Offline
- Ona przed nikim nie ucieka. Odważna.
Offline
- Z jednej strony trochę dobrze, a z drugiej no nie bardzo - spojrzał na małą i puścił jej oczko.
Offline
- Muszę jej pilnować. Pewnie jest za ojcem taka odważna - stwierdziła.
Offline
- No to ojciec musi być niezły kozak i aparat. Tak swoją drogą, długo znasz mojego kuzyna Jamesa?
Offline
- Jej ojciec to moje przekleństwo akurat - mruknęła niechętnie. - Nie wiem, jakiś czas. Nie wiedziałam, że James to twój kuzyn.
Offline
- A no kuzyn, wychowywaliśmy się razem, ale teraz, no cóż poglądy nas poróżniły.
Offline
- Bywa i tak. Nie rozmawiałam z nim o tym.
Offline
- Pewnie by powiedział, to co zawsze, że frajerzyna ze mnie i knypek, niemający życia - zaśmiał się.
Offline
- Może tak - odpowiedziała zdawkowo. Gdy wspomniał o Jamesie zrobiła się bardziej czujna.
Offline
- Słuchaj, nie pomyśl sobie czegoś, ale... James jest agresywny, uważałbym, ja Ciebie Nancy nie zniechęcam do niego, tylko mówię z doświadczenia, zwłaszcza to co ostatni zrobił... - powiedział z ciszonym tonem.
Offline