let's play the game
Nie jesteś zalogowany na forum.
Nancy kiwnęła mu tylko. Była trochę poddenerwowana spotkaniem z Jamesem, nie była do końca do tego przekonana. Szukając telefonu upuściła torebkę i wszystko wysypało się na podłogę.
Kucnęła, by szybko to pozbierać.
- Wyluzuj, pomogę - powiedział i sprawnie zebrał wszystkie szparagały z powrotem do torebki. Wyprostował się i podał jej dłoń, a ona skorzystała z jego pomocy.
- Dzięki. Czasem jestem strasznie niezdarna.
- Każdemu się zdarza... To za ile musisz odebrać dziecko od opiekunki?
- Za dwie godziny.
- Całkiem sporo czasu. Myślę, że nie będziesz się nudzić - powiedział, przepuszczając ją w drzwiach. Niebawem wsiedli do jego samochodu i odjechali.
Offline
Cath przebudziła się. Będąc jeszcze nieco osłabiona, wstała, lekko się zachwiała i udała się w kierunku toalety. Po drodze widziała innych "świeżo" ugryzionych w salach obok. Walczących, męczących się niemiłosiernie. Cath się wzdrygnęła na taki widok. Po tym jak została ugryziona, zyskała jeszcze większe obrzydzenie do wampirów. Miała ich za większych skurwieli niż dotychczas. Może i dobrze, że została ugryziona, bo teraz w ogóle uleciał z niej strach, a wtargnęła ogromna chęć ich wszystkich wybić. Przez te 24h, Cath się zmieniła wewnętrznie.
Offline
Ugryzionych nie było zbyt wielu, a szpital pogrążony był głównie we śnie.
Offline
Cath po skorzystaniu z toalety, udała się do sali, wzięła stołek i usiadła przy ogromnym oknie.
Offline
Od tego czasu minęły dwa dni i Cath została wypisana ze szpitala, już w pełni zdrowa.
Offline
Cath przyszła do pracy, przebrała się i udała na sklep. Dzisiaj był wyjątkowo mały ruch, więc miała czas zrobić przegląd sklepu. W tym momencie układała puszki z kukurydzą na półce, drapiąc się delikatnie po szyi, a ściślej mówiąc w miejscu w którym została brutalnie ugryziona. Na szyi miała kilka szwów pokaźnego rozmiaru i bliznę po kłach, gdyż napastnik omal jej nie rozerwał okolic karku.
Offline
Na zakupy wpadła Nancy. Dzisiaj była ewidentnie w złym nastroju, zamyślona i pochmurna. Nie zauważyła ustawionych na ziemi butelek i wszystkie przewróciła. Zaklęła siarczyście i zaczęła je podnosić.
Offline
Cath usłyszała hałas w drugiej alejce sklepowej. Zobaczyła kobietę podnoszącą butelki i podbiegła. - Spokojnie, ja to zrobię - podrapała się po szyi i zaczęła je podnosić.
Offline
- Nie zauważyłam... - mruknęła. - Mogę zostawić tutaj parę ulotek? Szukam opiekunki do dziecka. Dobrze płacę...
Offline
- Nic się nie stało, każdy ma gorszy dzień - odparła układając. - Pewnie, można zaraz wezmę. Ktoś się na pewno znajdzie.
Offline
- Oby. Jak się w ogóle pani czuje? Widzę że goi się całkiem dobrze.
Offline
- Ogólnie całkiem dobrze, tylko teraz czasem mam jakieś przebłyski z tamtej sytuacji - wzruszyła ramionami.
Offline
- To chyba dość normalne - stwierdziła. - Ile pani tutaj zarabia? - zapytała zdawkowo.
Offline
- No najniższą - westchnęła podnosząc ostatnią butelkę.
Offline
- Mogę zapłacić więcej... - powiedziała, bawiąc się brelokiem od kluczy.
Offline
Wstała i się otrzepała. - Naprawdę? Byłabym wdzięczna, ale nie mam w mieszkaniu takich warunków i wynajmuję...
Offline
- Warunki to aż taki problem? Nic nie da się zrobić?
Offline
Cath pomyślała o swojej dotychczasowej sytuacji finansowej. - W sumie da się, staruszka i tak jest głucha jak pień, to znaczy ta Pani co mi wynajmuje.
Offline
- Noo. Przyjdę może jutro zobaczyć mieszkanie, może być? Chciałabym też sprawdzić dokumenty.
Offline
- Nie ma problemu - odparła, podając adres.
Offline
- O której godzinie będzie dobrze?
Offline
- Może Pani przyjść o 11, jak da radę, oczywiście.
Offline
- Może być. W takim razie jesteśmy umówione.
Offline
- Tak, proszę Pani - kiwnęła głową.
Offline
Zapłaciła za swoje zakupy i wyszła ze sklepu.
Offline