let's play the game
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zdążyła wziąć produkt do ręki, gdy zjawiła się młoda kobieta, ubrana w wąskie, czarne spodnie i dopasowaną bluzkę na długi rękaw. - Amelia, mówiłam ci, że nie wolno rozmawiać z obcymi - powiedziała, nieco poddenerwowanym tonem, bo spuściła dziewczynkę z oka dosłownie na dwie sekundy.
Offline
Matt biorąc z półki ten sam produkt przyjrzał się sytuacji. - Żywotna dziewczynka, już zdążyła przebiec cały sklep - zwrócił się do kobiety ładując jogurt do koszyka.
Offline
- Zbyt żywotna... - stwierdziła, wsadzając jogurt do swojego koszyka. Rzuciła okiem na chłopaka i skrzywiła się ledwo zauważalnie, widząc jego nieco wystające kły.
Offline
Matt uśmiechnął się do dziewczyny. - Oho o wilku mowa - odpowiedział rozbawiony i wskazał na małą jak wspina się po sklepowej półce po jakiś smakołyk.
Offline
Uśmiechnęła się trochę z przymusem, nie przepadała za wampirami, miała z nimi same problemy. Złapała Amelię i posadziła sobie na biodrze.
Offline
- Nic to - spojrzał na telefon. - Czas udać się do kasy i do domu - puścił oczko do Amelii.
Offline
- Co, pewnie noc w klubie? - zapytała z przekąsem. Ona niebawem zaprowadzała Amelię do przedszkola, a sama szła do pracy.
Offline
- Bardziej małe bezalkoholowe interesy - uśmiechnął się idąc do kasy, po drodze dorzucając coś do koszyka. Trochę skłamał, bo raczej nie będzie się chwalić, że nieomal pobił się z kuzynem wampirem który brutalnie ugryzł jakąś dziewczynę. Choć przed tym wydarzeniem faktycznie załatwiał swoje sprawy, a na gryzącego Jamesa natknął się przypadkiem wracając od kumpli.
Offline
Nancy zrobiła zakupy równie szybko, by po chwili wyjść ze sklepu. Amelia jeszcze sie odwróciła i pomachała do chłopaka, zanim zniknęły za rogiem.
Offline
Matt wyszedł za nimi i udał się w drugą stronę do domu.
Wiadomość dodana po 12 h 04 min 02 s:
.........................................................................................................
Matt w końcu dotarł do szpitala i uśmiechnął się jak zobaczył Lilly bardzo często na nią trafiał. Lilly strasznie się jemu podobała, ale nigdy nie dał tego po sobie poznać. Wiedział, że dziewczyna jest od niego starsza o ten rok, i zapewne nie ma u niej szans. Ale zawsze można pomarzyć. Podszedł do niej. - Hej, ja po zapas - powiedział lekko się uśmiechając.
Offline
- Cześc Matt - uśmiechnęła się do niego. - Dawno cię nie było - powiedziała, prowadząc go do chłodni, gdzie trzymali zapasy.
Offline
- No nie, ale się w końcu zjawiłem - odpowiedział wesoło podążając za Lilly. Chłopak przyglądał się jej tak aby tego nie zauważyła.
Offline
Nie bała się Matta, choć wiedziała, że jest wampirem. Do nieśmiertelnych miała całkowicie obojętny stosunek. - Okej, ile potrzebujesz? - zapytała wchodząc do pomieszczenia.
Ostatnio edytowany przez narzeczona psa (2015-06-21 15:36:57)
Offline
- Tyle co zawsze - odpowiedział. Kiedy Lilly jemu podawała krew, dostrzegł zmęczenie na jej twarzy. - Ciężka noc?
Offline
Tymczasem Nancy zdążyła przebrać się w szpitalny fartuch i zrobić szybki obchod po salach. Odbywała w szpitalu staż, uczyła się w szkole pielęgniarskiej, więc póki co robiła podstawowe rzeczy. Mieli dzisiaj dwóch ugryzionych, więc udała się do sali w której leżała Cath.
Offline
- Trochę tak. Pilne wezwanie do ugryzionej.
Offline
- Gdyby mnie akurat tam nie było, to prawdopodobnie była by już wampirem, ta dziewczyna oczywiście - odpowiedział bez żadnego zaskoczenia. - Dobrze, że trafiła w Twoje ręce - uśmiechnął się przyjmując ostatnią paczkę.
.......................................................................................................
Cath się obudziła i zobaczyła jak jakaś dziewczyna w fartuchu krząta się po sali.
Offline
- Dobrze, że miałam blisko, dużo jej nie brakowało. Ale sprawnie poszło, to najważniejsze.
Offline
- Najważniejsze - uśmiechnął się i puścił oczko w jej stronę.
Offline
- Dzień dobry - powiedziała, widząc że dziewczyna się przebudziła. - Potrzebuje pani czegoś?
Offline
Cath lekko podparła się na łokciach. - Nie bardzo, najchętniej bym już stąd wyszła - odpowiedziała będąc w lepszym humorze. Na szyi miała wielki opatrunek, strasznie ją tam swędziało i uwierało.
Offline
- Jeszcze trochę, dla bezpieczeństwa. Mocno ukąsił?
Offline
Lilly uśmiechnęła się. - Powinno wam starczyć na jakiś czas - zapakowała paczki do torby termicznej.
Offline
- W zasadzie to za bardzo nie pamiętam. Tak jakoś wszystko przez mgłę. Wyglądał tak trochę, jak jakiś gość z zespołu heavy metalowego. Musiał mocno, bo nawet nie pamiętam jak bolało.
Wiadomość dodana po 01 min 35 s:
........................................................................................................
- Mogłoby nie, miał bym wtedy pretekst, aby tutaj szybko przyjść - odwzajemnił uśmiech biorąc torbę na ramię.
Offline
Zaśmiała się sympatycznie. - Aż tak lubisz szpitale?
Offline